sobota, 11 lipca 2015

02. Wspomnienia

- Wiesz, że Naruto nie będzie zadowolony, kiedy dowie się, o twoich wizytach w wiosce, bez poinformowania go? - zapytała rozkosznie chichotając i układając głowe na ramieniu ukochanego, tak aby nadal widzieć jego nieziemsko przystojną twarz.
- Zawsze mogę przestać odwiedzać Konohe - mruknął na zaczepke, doskonale ukrywając rozbawienie na widok niezadowolonej miny różowowłosej.
- Wtedy ja... - zaczęła bawiąc się jego kruczymi pasmami - Poszłabym z tobą - dokończyła na co mężczyzna tylko pokręcił głową z politowaniem.
- To zbyt niebezpieczne, poza tym to moja pokuta, nie twoja. - rzekł tym samym kończąc ten temat, co spotkało się z przeciągłym westchnieniem dziewczyny.
- Co robisz podczas swojej podróży? Poznajesz kogoś nowego? - nie ukrywała swojego niezadowolenia i zazdrości wobec znajomych bruneta.
- Trzymam się z dala od ludzi  - uspokoił ją - A już na pewno od kobiet - dodał wiedząc, że o to jej głównie chodziło. - 'Znajomość'  zawieram tylko w ostateczności.
Wiatr wprawił w dziki taniec ich włosy, sprawiając, że róż co jakiś czas mieszał się z intensywną czernią, plotąc te pasma razem w rozmaite wzory.
- Twoje włosy... - wyszeptał lekko zdziwiony przyglądajac się uważnie wirującym kędziorom.
- Coś z nimi nie tak? - zapytała zaniepokojona przeczesując swoje loki.
- Nie - zaprzeczył szybko nie odrywając  od nich wzroku -  Wszystko w porządku... - wyszeptał  jeszcze tym razem patrząc jej w oczy - Są...długie.
Cichy śmiech wydobył się z krtani dziewiętnastolatki.
- W końcu, Sasuke - kun woli dziewczyny z długimi włosami - szepnęła subtelnie. - A ja zrobię wszystko żeby się mu podobać...
- Och, Sakura - westchnął z delikatnie uniesionymi kącikami ust, składając delikatny pocałunek na jej czole...


Jego twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie, rejestrując kolejne wspomnienie z jego żoną w roli głównej.
W tamtych czasach panował wyjątkowy spokój, wioski były zaprzyjaźnione, a ich więzi wręcz nierozerwalne. Wszyscy mogli oddychać codzienne z ulgą, nie martwiąc się wojną, poświęcajac swój wolny czas na przyjemności i zabawe.
On także kilka razy oddał kontrolę swojemu drugiemu 'ja', chcącemu choć przez jeden wieczór poczuć się jak normalny człowiek, spędzający czas ze swoimi przyjaciółmi i kompanami.
Jego wzrok zlustrował pełen starych, często zakurzonych przedmiotów strych, na którego chłodnej, brudnej posadzce się znajdował.
Chwycił w dłoń kolejne pudło, które sprawiło, że kolejna dawka wspomnień stanęła mu przed oczami.

- To idiotyczne - warknął, zrywając ze swojej głowy blond peruke - Serio, chcesz mnie pokazać jako tego idiote?  - sapnął najgłośniej jak umiał aby stojąca za drzwiami łazienki dziewczyna go usłyszała.
- To bal przebierańców, Sasuke - kun.
- Właśnie... Przebierańców, nie klaunów.- jęknął.
- Oj nie przesadzaj - mruknęła z uśmiechem Haruno, wychodząc z łazienki.
Uchiha widząc ją zaśmiał się cicho.
- Za kogo się przebrałaś? - zapytał z nieukrywanym rozbawieniem.
- Za Hinate - powiedziała dumna. - Są idealną parą, chcę żebyśmy choć przez ten jeden wieczór również się nią stali.
Chłopak w jednej chwili przestał się śmiać.
- Czyli według ciebie... Jesteśmy złą parą? - zapytał podchodząc i drażniąc swoim oddechem jej gładką skóre.
- Nie o to mi chodziło... - zadeklarowała czerwieniąc się. - Sasuke, spójrz co się dzieje... Pomyśl jak się czuję kiedy jesteś daleko. - szepnęła spuszczając speszona głowę. - nie chcesz nawet zabrać mnie ze sobą...
- Bo nie chcę cię narażać - przerwał jej spokojnie.
- Wolałabym żyć w niebezpieczeństwie niż martwić się o to, że mogę cię już nie zobaczyć. - mruknęła robiąc krok w tył.
- Nie myśl tak, Sakura - rzekł znów zniejszając dystans pomiędzy nimi. - Jeśli chcesz abym zginął...
- Nie chcę głupku, właśnie o to chodzi, ja...
Nie dał jej dokończyć, zamykając jej usta swoimi. To był ich pierwszy pocałunek, czuli, że tego potrzebują. Uchiha nigdy nie był sentymentalny, jednak prawie zawsze będąc sam na sam z różowowłosą otwierał się i choć często traktował ją nad wyraz chłodno, to równie często drobnymi gestami uświadamiał jej, że jest dla niego ważna, a między nimi zaczyna rodzić się obustronne uczucie.
Nie wiedział co to miłość, do Haruno czuł niewyobrażalnie silne uczucie, jednak w jego mniemaniu nie była to miłość. Nie kochał, a jedynie pragnął jej bliskości, mając dość samotności - tak zawsze tłumaczył buzujace w jego wnętrzu emocje.
Jej osoba była dla niego niebywałym wsparciem, a po spędzeniu z nią choć jednego wieczoru, przestała być ona dla niego irytującą dziewczynką, a kobietą, którą szanował i pragnął za wszelką cene chronić.
Tego wieczoru nie dotarli na planowaną zabawe. Ich pożądanie wzięło góre, a reszta świata przestała się kompletnie liczyć.

- Papo? - po raz kolejny usłyszał z ust córki to delikatne, pełne miłości określenie - Co to za rzeczy? - zapytała cichutko. Jej twarz była zmęczona, wykrzywiona w niemym grymasie bólu, trzymała się jednak dzielnie, chcąc pokazać ojcu, że jest silna.
- To wspomnienia... - wyszeptał z nieznanym dotąd wcześniej sentymentem.
- O mamie? - zapytała smutnym głosem.
- Tak.
- Opowiedz mi coś o niej - poprosiła brunetka siadając obok mężczyzny.
- To ja powinienem zwrócić się z tą prośbą do ciebie - rzekł obdarowując córkę wymownym spojrzeniem. - Czy mama podczas mojej nieobecności... Przyprowadzała kogoś, albo... Wychodziła i...
Sarada z oburzeniem fuknęła na zakłopotanego i zagubionego we własnych słowach ojca.
- Nie, mama cię nie zdradzała - warknęła lekko zdenerwowana - Naprawdę ją o to podejrzewałeś? - spytała lekko zawiedziona postawą bruneta wobec żony.
- Nie, chciałem mieć pewność - wyszeptał spuszczając głowe.
- Kilka razy... Dostawała kwiaty, często też zaproszenia na różne zabawy w towarzystwie różnych shinobi - mruknęła wspominając te dni. Uchiha zmarszczył brwi w akcie gniewu - Czasami nawet przysyłali jej listy miłosne - zachichotała Sarada - Ale mama nigdy nawet nie pomyslała o przyjęciu takiego zaproszenia, a kwiaty traktowała jako zwykłą nic nieznaczącą ozdobe.
Sasuke pokręcił głową, wstając z miejsca, które zajmował od kilku godzin i kierując swój wzrok na córke postanowił poruszyć temat jaki kołotał się w jego głowie od czasu spotkania z Siódmym.
- Jak wiele wiesz o ataku? - zapytał chłodniej będąc pewnym, że jego córka domyśli się o co mu chodzi.
- Niewiele, zwłaszcza, że oprawca zabrał jej...
- Krótkie pytanie, krótka odpowiedz - rzucił szybko przerywając nim zdążyła dokończyć zdanie. - Mam nową misję - odnaleźć osobę, która odważyła się JĄ skrzywdzić. - zrobił chwilę przerwy nabierając oddech i poraz ostatni myśląc nad sensem zabierania ze sobą dziecka. Po chwili podjął decycję ostatecznie - Ruszasz ze mną, czy zostajesz w wiosce? - zapytał i tak jak się spodziewał młoda Uchiha odpowiedziała na pytanie bez najmniejszego zastanowienia...

- Nie podchodź - poprosiła nie potrafiąc powstrzymać śmiechu jaki zagościł na jej twarzy już z samego rana, kiedy to dane jej było ujrzeć swojego ukochanego tuż obok siebie.
- Powinnaś być ostrożniejsza - wypomniał. - Gdybym był jakimś złodziejem lub mordercą już mogłabyś nie żyć - rzekł nawiązując do swojego porannego włamania.
Kiedy postanowił ją odwiedzić na choć jeden dzień podczas, którego miał wyjatkowo duży luz, nie spodziewał się, że jej rodziców nie będzie, a ona sama będzie niewinnie spała bez jakiejkolwiek czujności czy broni.
Martwił się o nią. Jego każda wizyta w Wiosce Liścia równała się z kolejnymi pouczeniami na temat bezpieczeństwa lub usłyszeniem słowa 'nie' idącego w tym przypadku w parze ze stwierdzeniem 'to zbyt niebezpieczne'.
Posuwał się czasem nawet do tego, że ingerował w sprawy takie jak tę jaką misję otrzyma i czy każde przydzielone zadanie będzie dla niej bezpieczne.
Z początku jego troska napawała ją jakąs namiastką radości z czasem jednak zaczęło się to robić chore i wręcz paranoiczne.
Kakashi będący wtedy Hokage przyjmował jego prośby względem stopnia bezpieczeństwa zadań z nieukrywanym zdziwieniem, zwłaszcza, że podczas takich rozmów Uchiha rzadko ukazywał jakiekolwiek emocje, zakrywając się maska chłodu. Z czasem takie spotkania stały się normalne i zakończone na zwykłym potakiwaniu ze strony Szóstego.
- Kto chciałby mnie zaatakować? - zaśmiała się. - Między wioskami panuje niezachwiany pokój. Jestem bezpieczna - westchnęła z rozbawieniem.
- Nie każdy podporządkowuje się postanowieniom pokoju - zauważył jak zwykle chłodno. - A każdy komu zalazłem za skóre może chcieć się w ten sposób zemścić na mnie.
- W jaki niby sposób? Zabijając mnie? Po jakie licho? - zaśmiała się. W tej chwili Sasuke nie zawahałby się rozpocząc rozmowy na temat jej lekkomyślności jednak czuł, że duma różowowłosej zbyt znacząco by ucierpiała.
- Jeszcze mało wiesz o świecie, Sakuro. Pozbawienie życia jednej z najbliższych mi osób mogłoby być idealną formą zemsty...
- Jestem dla Ciebie ważna, Sasuke - kun? - zapytała z nieukrytym zdziwieniem.
- Dlaczego w to wątpisz? - zapytał. - Chcesz się przekonać jak bardzo? - zadał kolejne pytanie, na które dziewczyna lekko zakłopotana się zarumieniła.
- Zaskocz mnie, panie Uchiha - wyszeptała kiedy jego usta znalazły się  na jej własnych.
- Chcesz tego, panno Haruno? - zapytał nadal nie przestając kosztować jej delikatnych warg.
W jednej chwili znaleźli się na miękkim, odzianym w zieloną niczym trawa pościel łóżku różowowłosej, nie rezygnując z namiętnych pocałunków.
- Jak niczego innego w świecie - wymruczała kiedy poczuła jego chłodne usta na swej szyi. Wsunęła swe drobne dłonie pod jego koszule, zaraz potem jedną z nich wplatając w czarne niczym heban włosy.
Jęknęła z uśmiechem na ustach kiedy on uczynił dokładnie to samo, dodatkowo głaskając jej różowe lekko zakołtunione włosy.
- Sakura, jesteśmy! - rozległo się po całym domu, na co oboje wstali gwałtownie czerwoni niczym najdorodniejsze pomidory, jednak uśmiechnięci najszerzej jak tylko każde z nich potrafiło..


- Sakura... - wyszeptał. - Tak mało wiesz o świecie, że dałaś się złapać w jakąs beznadzieją pułapke.
Był zły na żonę za lekkomyślność i gdyby stała tu teraz przed nim to prawiłby jej kazanie na ten temat nawet nie zwarzając na jakąś cholerną dumę. Dopiero potem przytuliłby ja mocno tak, aby poczuła, jak jego serce mocno bije, czując ją w pobliżu, jak jego zmysły wariują przy niej. Tak wiele dni po narodzinach Sarady i incydencie, którego nie mógł za żadne skarby wybaczyć sobie, a tym bardziej ludziom,, którzy byli jego sprawcami - po raz kolejny ochłodził się, przyjął maskę obojętności, odpychał swoją ukochaną żone i córeczke, której pragnął nieba przybliżyć, aby nikt nie skrzywdził ich z jego powodu.
Jego taktyka zawiodła... Jego cała ochrona jaką pragnął stworzyć dla swej rodziny upadła, okazała się nieskuteczna.
Żałował... Żałował, że tak bardzo odtrącał różowowłosą, że tak mało czasu jej poswięcał. Czuł się podle - poprzysiągł sobie dawno temu, że nie pozwoli skrzywdzić której z ukochanych mu osób, złamał obietnice...
- Jesteś gotowa? - słysząc kroki córki na schodach jego usta samoistnie zadały to pytanie.
Czternastolatka skinęła po czym pewnym krokiem ruszyła w stronę drzwi.
- Pomszczę mame, ukarzę tego kto podniósł na nią rękę - obiecała nie patrząc w oczy bruneta, który uśmiechał się delikatnie.
Choć zrozumiał, że zemsta jest tak naprawde niczym, jest bezużyteczna to jednak coś podpowiadało mu, że tak trzeba... Jednoczesnie drugi głos należący jakby do jego żony mówił mu, że to nie rozwiązanie, że to tylko pogłębi pustke. Nie mając tak naprawde ochoty na słuchanie swych trzeźwych myśli ruszył za córką przyjmując takie same postanowienie jak ona - ukarać w należyty sposób oprawców żony, a także odzyskać jej ciało...

***

- Naruto, jesteś tego pewien?
Hinata w żaden sposób nie potrafiła zrozumiec postępowania męża, który jakgdyby nigdy nic pakował potrzebną mu broń jak i całą reszte ekwipunku, biegając przy tym od kąta do kąta po ich ogromnej posiadłości, kilka razy potrącając zdziwioną Himawari, której zabawki niejednokrotnie sprawiły, że zaliczał bliskie spotkanie z czerwonym, puchowym dywanem, rozłożonym na podłodze w holu.
- Nie martw się, Hinatko - uśmiechnął się do zatroskanej granatowłosej. - Nie mogę zostawić Sasuke w takiej sytuacji, a Boruto przyda się trochę doświadczenia.
- To niebezpieczne, nie powinniście...
Mężczyzna ułożył swój palec wskazujący na ustach kobiety, po czym złożył na jej czole pocałunek.
- Nie martw się, wrócimi cali i zdrowi... Z Sakurą i choć kilkoma zaleczonymi ranami - rzekł, opuszczając pomieszczenie i nadal niepewną żone.
- Boruto! - krzyknął - Ruszamy... - zakomunikował na co syn tylko posłał mu pełen energii uśmiech.

Od Autorki:
To mój drugi rozdział! Haha jestem z siebie troszeczkę dumna. Mam już zaplanowane wszystko ładnie, pięknie w mojej głowie... Wystarczy tylko napisać :3
Jestem jednak zła na siebie, że moje posty sa tak krótkie i w tym w sumie nic takiego się nie działo... Ech... Niestety całe opo ma mało jako takiej akcji, dopiero rozdział piąty (czyli ostatni przed epilogiem) może będzie trochę bardziej rozbudowany. Chciałam się skupić na ich uczuciu, ukazać, że to nie tylko zakochana po uszy Sakura, ale także Sasuke... 
Nie przedłużając zapraszam (a raczej bardzo, bardzo proszę) do komentowania. Za pewne większość blogerów wie, jak wkurzające jest kiedy rośnie liczba wyświetleń, a komentarzy brak xd

4 komentarze:

  1. Zacznę od tego, że pod wcześniejszym rozdziałem dostrzegłam swój nick i w sumie troszkę się zdziwiłam. Przeczytałam, co napisałaś, a później zerknęłam na komentarz pod prologiem. Nie rozumiem, dlaczego ktoś mógł pomyśleć, że ściągnęłaś ode mnie pomysł. Chyba jedynym podobieństwem jest ta "wieczność" w nazwie. Moje opowiadanie ma całkowicie inny charakter, fabułę i w ogóle, a w jednopartówce podobieństwo dotyczy tylko mniemanej śmierci Sakury. Co do Twojego opowiadania - może zacznę od wyliczenia wad. Wiem, że nikt tego nie lubi, więc postaram się to umieścić na początku i przejść do zalet. Poza tym w żadnym stopniu nie mają one Cię urazić, a jedynie pokazać Ci nad czym jeszcze musisz popracować. Długość - wiem, że niektórym sprawia problem pisanie dłuższych rozdziałów, ale mimo wszystko Twoje są trochę króciutkie, ale na szczęście nadrabiasz to pisaniem dosyć często. Mam też zarzuty do czcionki, ponieważ według mnie nie jest ona przyjemna dla oczu - za duża i za gruba. Oprócz tego pisząc o wspomnieniach czy wydarzeniach z przeszłości - miło by było gdybyś to w jakiś sposób sygnalizowała, np. dzięki kursywie. Błędy... Od razu ostrzegam, że jestem znana z tego, że jestem na nie strasznie wyczulona, nawet na te najdrobniejsze. Muszę przyznać szczerze, że było ich dosyć sporo. Pominę już te interpunkcyjne, gdzie problem był z przecinkami czy myślnikami. Przede wszystkim pojawiło się trochę błędów ortograficznych, a także stylistycznych. Momentami miałaś wrażenie, że piszesz o czymś, a nagle drugie zdanie nijak miało się do wcześniejszego. Poza tym trochę literówek. Żeby jakoś wystrzegać się tych błędów to powinnaś sprawdzać rozdział przed publikacją, a nawet jeśli sprawdziłaś to może nawet ze 3 razy, za każdym razem na pewno coś wyłapiesz. Przejdźmy do opowiadania. Powiem szczerze, że nie podoba mi się taka postać Sasuke. Znaczy mam mieszane uczucia, ponieważ z jednej strony, gdy pojawiają się z jego rozmowy z Naruto to jest w miarę ok, ale Sasuke płaczący jak baba? Nie, tego nie potrafię sobie wyobrazić. Kilka symbolicznych łez - tak, ale nie jakiś okropny ryk. Z tej strony jest on jak dla mnie delikatnie zbyt miękki. Ogólny pomysł na historię jest dosyć ciekawy i jestem ciekawa, jak dalej rozwinie się cała akcja no i mam nadzieję, że w każdym kolejnym rozdziale będziesz nam odkrywać chociaż kawałek rąbka tej tajemnicy. Ach... zapomniałabym - uważam, że jest troszkę za dużo dialogów, a za mało opisów, przede wszystkim uczuć. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci dużo weny i czekać na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, wiem ;) Dziękuję za zwrócenie na to uwagi. W sumie zawsze sprawdzam rozdziały przed publikacja i te, które mi się udaje oczywiście poprawiam.
      Co do Sasuke... rzeczywiście może się wydawać taki nieodpowiedni, pisałam kilka razy o tym, że nie jest taki jak ten kanoniczny...
      Co do czcionki to postaram się ją zmienić.
      Długości nie potrafię niestety poprawić, im dłuższe piszę rozdziały, tym bardziej mi się nudzi, a co za tym idzie nie kończę ich.
      Będę się starała dodać więcej opisów, tak jak zaleciłaś ;)
      Dziękuję za krytyke i mam nadzieję, że z każdym kolejnym rozdziałem, bedzie jej coraz mniej.
      Również pozdrawiam! ;D

      Usuń
  2. Nie wierze w to, ze ktos zabilby Sakure... Po prostu w to nie wierze! To pewnie jakas nieznana technika, albo cos w tym stytu. Inaczej ten ktos nie zabieralby ze soba jej ciala!
    Uczucia Sasuke... W anime jest taki zimny, nie czuly, nic ani nikt go nie obchodzi... A w Twoim opowiadaniu jest jak... Wymarzony facet. Tyle tu milosc... Eh, az rozmarzyc sie mozna :)
    Wiec Sasuke, Naruto, Sarada oraz Boruto ruszaja na misje ratunkowa Sakury. Mam nadzieje, ze odnajda ja zywa, bo jak wczesniej wspomnialam, nie wierze w to, ze ktos moglby ja zabic :D Nie rozumiem jednak jednej rzeczy... Jak dobrze zrozumialam, chcesz napisac jeszcze pare rozdzialow i zakonczyc tego bloga... Dlaczego?! Masz swietny styl pisania, bardzo podoba mi sie tresc, czyta sie plynnie, milo, bez zadnych przeszkod. Moze zastanowisz sie jeszcze, czy aby nie przedluzyc akcji, co? :) Byloby super.
    Co tu jeszcze dodac... Czekam na nastepny rozdzial, o ktorym chcialabym, abys mnie poinformowala. To byloby mile z Twojej strony :)
    Pozdrawiam!

    P.S zapraszam rowniez do siebie na freedom-is-paradise.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuke jest inny - to widzi każdy ;) wiem, że przedstawione tu zachowanie jest takim mocno odpbiegajacym od normy... próbowałam postawić się na jego miejscu, kiedy znów zaczyna tracić swoją rodzine, kiedy znów ktoś zabiera mu ukochaną osobę.
      Co do rozdziałów... mam zaplanowane jeszcze trzy i epilog, a potem mam zamiar zacząć albo nowe opowiadanie, albo napisać jakieś jednopartówki ;) na pewno jednak nie mam zamiaru konczyc tego bloga ;D
      Dziękuję za opinie, pozdrawiam i zaraz idę obczajaç twojego bloga ^^

      Usuń